Rzecznik praw dziecka, angażując kilkunastu znanych prawników, powołał komisję kodyfikacyjną prawa rodzinnego. Czy to dobra inicjatywa?
Osobom zajmującym się prawem rodzinnym pomysł się podoba, ale zastrzegają, że ze zmianami trzeba być ostrożnym.
Zamysł rzecznika jest ambitny: komisja ma przeanalizować prawo rodzinne i wskazać obszary, w których konieczne są zmiany, by było bardziej przyjazne dziecku i skuteczniej chroniło jego interesy. Efektem mają być projekty nowelizacji.
Zdaniem prawników prawo rodzinne wymaga zmian, ale przemyślanych
Co wymaga zmian
Zapytaliśmy członków nowej komisji, jak widzą swoje zdanie.
– Potrzebne są zmiany zarówno krótkoterminowe, jak i długofalowe – wskazuje Jacek Ignaczewski, sędzia rodzinny z olsztyńskiego Sądu Rejonowego. – Obecnie procesy rodzinne są niefunkcjonalne, wywołują konflikty. Proces rozwodowy to np. spór na wyniszczenie, jest bowiem wzorowany na procesie cywilnym: skupia się na wykazaniu, kto zawinił, komu coś można zarzucić, jakby małżonkowie mogli być święci i żyć razem przez kilkanaście lat bez potknięć. Tymczasem chodzi o w miarę łagodne rozwiązanie problemu. Należałoby więc np. przesłuchanie małżonków przesunąć na początek, a świadków (którzy zwykle spór podgrzewają) na koniec, jeśli to konieczne.
67 tys. rozwodów i separacji orzekły sądy w 2011 r.
– Chcemy szeroko spojrzeć na tę problematykę, np. na nowy problem tzw. eurosierot, czyli dzieci rodziców, którzy wyjechali na dłużej do innego kraju.
– Ujęła mnie koncepcja przeglądu prawa rodzinnego – mówi Teresa Romer, sędzia Sądu Najwyższego w stanie spoczynku.
– Prawo rodzinne nie ma nawet ukształtowanych zasad, pojęć, a przez prawników traktowane jest po macoszemu, należy je więc usamodzielnić – wskazuje Paweł Jaros, sędzia, były rzecznik praw dziecka. – Już sama dyskusja i prace tak poważnego grona powinny usunąć wiele nieporozumień i sporów ideologicznych związanych np. z adopcją. Jest wiele kwestii konkretnych, np. ustalenia (zaprzeczania) ojcostwa na podstawie DNA.
3 mln dzieci w naszym kraju nie ma kontaktu z rodzicem (zwykle ojcem) bądź ma go ustalony sądownie
Rzecznik nie ma inicjatywy ustawodawczej, ale może zgłaszać swoje propozycje.
Bez pośpiechu
– Nazwanie tego gremium komisją kodyfikacyjną jest chyba na wyrost – wskazuje Henryk Haak, specjalista od prawa rodzinnego, profesor Uniwersytetu Szczecińskiego. – Też uważam, że prawo rodzinne powinno być bardziej odseparowane od cywilnego, które koncentruje się na kwestiach majątkowych, ale pracuje przecież cały czas Komisja Kodyfikacyjna Prawa Cywilnego i to ona jako organ rządu będzie miała decydujący głos .
Sędzia Robert Zegadało, sekretarz tej komisji, powiedział tymczasem „Rz”, że jej plan jest taki, żeby obecny kodeks rodzinny stał się częścią nowego kodeksu cywilnego. Oczywiście dorobek komisji przy rzeczniku praw dziecka pewnie będzie uwzględniony, choć najpilniejsze zmiany zostały niedawno wprowadzone.
– Nowelizacja kodeksu rodzinnego (art. 58) z 2009 r. wręcz zachęca kobiety do bardziej agresywnego prowadzenia procesu rozwodowego, są bowiem świadome, że władza rodzicielska po rozwodzie pozostaje obojgu rodzicom jedynie po zawarciu pisemnego porozumienia – nie kryje krytycyzmu wobec zmian adwokat Rafał Wąworek, działacz ojcowski. – Za tym rozwiązaniem optowało wielu luminarzy nauki, boję się zatem udziału w procesie legislacji teoretyków. Zmianami powinni się zająć sędziowie i adwokaci. Są konieczne, ale powinny następować powoli.
masz pytanie, wyślij e-mail do autora m.domagalski@rp.pl
Rozmowa dla „Rzeczpospolitej”
Marek Michalak rzecznik praw dziecka
Czy ocenia pan prawo rodzinne jako tak złe, że wymaga radykalnego przeglądu?
Marek Michalak: To nie kwestia złej oceny, ale przekonanie, że wiele dobrego możemy jeszcze zrobić. Rodzina to jedna z najbardziej cenionych przez Polaków wartości. Tymczasem prawo rodzinne nie definiuje nawet takich pojęć jak rodzina, dobro rodziny czy dobro dziecka. Nie są skodyfikowane zasady tego prawa.
Procedura zresztą nie jest do niego dostosowana. Pojawiają się niebezpieczne pomysły, by np. opisywać relacje rodzinne językiem prawa cywilnego, handlowego, językiem transakcji.
Takie zmiany wymagają zmiany kodeksów. Czy ma pan polityczne wsparcie?
Jestem przekonany, że dobre pomysły zawsze znajdą wsparcie. Zanim jednak będziemy mówić o konkretnych propozycjach, należy rzetelnie przedyskutować założenia i możliwości praktyczne.
Jakie obszary prawa i stosunków rodzinnych najbardziej wymagają zmian?
Jest ich wiele. Należy zwrócić uwagę na sytuację dziecka w procesach rozwodowych, w postępowaniach adopcyjnych, uwzględniać jego zdanie zarówno co do relacji z innymi osobami, jak i jego majątku. Są też kwestie proceduralne, które pozwolą na podmiotowe traktowanie dziecka w procesach. Chodzi ponadto o wzmocnienie sądownictwa rodzinnego, uczynienie go bardziej przyjaznym dla dzieci i rodziny.
Żyjemy w czasach sporów ideologicznych, choćby o związki partnerskie czy adopcje. Czy nie obawia się pan, że ta inicjatywa tylko roznieci te spory?
Myślę, że wręcz przeciwnie. Obecna dyskusja jest przesadnie upolityczniona, tak więc głos wybitnych fachowców: teoretyków i praktyków prawa rodzinnego, jest wręcz niezbędny. Rzecznik praw dziecka jest niezależnym organem kontroli państwa. Głos zabieram w sprawach ważnych dla dzieci i staram się nie wchodzić w spory ideologiczne i polityczne.
—rozmawiał Marek Domagalski